niedziela, 19 stycznia 2014

Funchal - słoneczna stolica Madery

Lądujemy na Maderze po trochę ponad godzinnym locie nad oceanem. Tuż przed odlotem z Lizbony dostaliśmy komunikat, że są silne wiatry nad lotniskiem, i być może będziemy musieli lądować albo na wyspie Porto Santo (ten sam archipelag), albo w ogóle zawrócimy do Lizbony.

Na szczęście przy podchodzeniu do lądowania kapitan podał komunikat że ścieżka podejścia jest czysta, co oznacza brak bocznych wiatrów. Widok przed lądowaniem pokazuje piękno wyspy. Najpierw samolot przelatuje wzdłuż lotniska w kierunku południowym, a następnie robi ostry nawrót by lądować od morza w kierunku północnym. 
Niestety ja siedziałem w rzędzie przy przejściu, i nie miałem okazji podziwiać wyspy z powietrza.

Po wyjściu z samolotu było jeszcze widno, lecz po wyjściu z terminala lotniskowego 10min później było już całkiem ciemno. Aerobus lotniskowy jadący do Funchal (oddalone o 18km od lotniska w Santa Cruz) miałem o 19:30, więc zdecydowałem się podejść na przystanek zwykłego autobusu, i o dziwo ten odjeżdżał planowo za 5min. Stąd decyzja że jadę zwykłym o 18:55 (bilet jest też tańszy, kosztuje 3.35€, a na Aerobus 
5.00€).

Przy wsiadaniu do autobusu okazało się, że nie jest to linia bezpośrednia, tylko do najbliższego miasta Santa Cruz, a dopiero stamtąd mamy bezpośrednie połączenie do stolicy Funchal. Po 40min jazdy po zakręconych i nieoświetlonych drogach byłem już na promenadzie w centrum. W autobusie poznałem Michała, z którym umówiłem się na jutro na piwko. Tak się zagadaliśmy że wysiedliśmy za późno, przez co musieliśmy się trochę cofnąć. 
Po małym błądzeniu wśród uliczek starówki w końcu dotarłem do hotelu Sirius **. Hotel położony jest w centrum starego miasta i pokój kosztował tylko 22.00€ ze śniadaniem (na słodko, ale zawsze).

Następnego dnia z rana po śniadaniu idę na zwiedzanie miasta. Rano tutaj to jest 10:00, ponieważ słońce wstaje później niż u nas (o 8:30 było jeszcze ciemno), ale za to zachodzi o 19:00. Z recepcji hotelowej zabieram ze sobą pierwsze foldery i mapkę. Na pierwszy rzut oka Funchal jest duże, a patrząc na skalę zaludnienia wzgórza nad miastem nawet ogromne, po chwili okazuje się że wszystkie atrakcyjne miejsca są w zasięgu krótkiego spaceru.



Funchal, Avenida Arriga
Na początek idę ulicą Avenida Arriga (przy tej ulicy jest zlokalizowana informacja turystyczna, skąd zabieram mapę miasta i wyspy). Wszędzie jest czysto, zielono, pachnąco, wilgotno. W końcu już jest 17°C. Sporo starszych osób już siedzi w kawiarenkach lub na ławeczkach koło kościoła Se i czyta gazety. I tutaj na niektórych budynkach widać kafelki Azulejos, które wszyscy fotografują. Zaraz obok jest ogród botaniczny, za którym zaczyna się szlak podchodzący pod zamek.


Funchal, a to ja pod zamkiem
Funchal, widok z murów zamkowych na miasto i morze
Po wizycie w zamku i zejściu do miasta udałem się w kierunku ratusza (ulicą Rua da Carreira). Budynek stoi przy malowniczym placyku, na którym pełno jest zielonych klombów. Zaraz na kolejnej ulicy jest instytut wina Madeira. Skręcając dalej w prawo idąc w dół ulicą Rua de Janeiro dochodzi się do placu Praça da Autonomia (położonego nad samym oceanem), który akurat jest w przebudowie.

Funchal, Câmara Municipal, czyli miejski ratusz
Tuż obok znajduje się jeden z bardzo znanych targów - Mercado dos Lavradores, na którym handluje się rybami, owocami, kwiatami. Jednym słowem kwintesensja wyspy. 


Funchal, kolejka Teleferico
Przechodząc kawałek dalej dochodzę do kolejki linowej - Teleferico, która dowozi turystów na szczyt góry Monte (ogród botaniczny, kościół Igreja do Monte, Carros de Cestos czyli zjazd drewnianymi saniami ulicami w dół miasta oraz początek tras po Levadach). Po krótkim zastanowieniu kupuję bilet tylko w 1 stronę. Jak wrócę na dół? To się jeszcze okaże!

1 komentarz: