poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Siena - zwiedzając Toskanię

Podczas trzeciej mojej wizyty w Toskanii czas przyszedł na odwiedzenie zabytkowej Sieny. Z Figline Valdarno, gdzie nocuję, do Sieny prowadzi piękna droga przez winnice - SP68 i dalej SP102. 

W drodze do Sieny
Miasto położone jest na trzech wzgórzach, z których główne ulice schodzą się na centralnym placu zwanym Il Campo. 

Na początek mały problem z parkowanie auta. Wszystkie parkingi są płatne, zamykane. Uliczki są wąskie więc nie da się zostawić auta na poboczu lub "przed znakiem zakazu". Koszt 2.50€/h. Drogo, ale co zrobić. 

Po małym rekonesansie i kilku kółkach po krętych uliczkach miasta parkuję przy Convento di S.Francesco. Windą wjeżdżam na górny dziedziniec, gdzie stoi kościół. Stąd do centralnego placu miasta jest nie więcej jak 7-10min spacerem. Mimo iż to niedzielne przedpołudnie, na mieście już masa turystów.

Il Campo w Sienie
Wejście na Il Campo jest niepozorne, po prostu przechodzi się przez tunel z sąsiedniej ulicy. Pierwsze wrażenie - wow! Drugie po chwili - wow do kwadratu... czegoś takiego jeszcze nie widziałem, ktoś miał fantastyczny pomysł, by rynek zrobić w tak niesymetryczny sposób.

Il Campo w Sienie, w tle kopuła Duomo
Idę to w lewo, to w prawo, pstrykam zdjęcia, by objąć wszystko. Co dziwne... nie ma tutaj zbyt dużo restauracji, zaledwie kilka po lewej stronie placu. Na razie świecą pustkami. Widać że plac przygotowany jest na maraton. Uczestnicy już po mieście biegają, a ja widzę jak policjanci zaczynają usuwać gapiów z rejonu, gdzie będą przebiegać.

Chcę iść dalej, ale najpierw szukam informacji turystycznej. A tej brak w miejscu gdzie powinna być wg Google. No trudno. Idę pod Duomo po tabliczkach z zaznaczonym kierunkiem. 

Katedra w Sienie
Katedra może mniejsza od tej we Florencji, ale równie piękna. Nawet zbudowana jest z tego samego kamienia. Niestety trafiam na kilka wycieczek pod rząd stojących w kolejce do wejścia do środka, stąd odpuszczam sobie zwiedzanie wnętrza. Może następnym razem?

Kolejnym punktem na mapie Sieny z tzw. "must see" jest kościół S.Domenico. Po drodze udało mi się zjeść tutejszą pizzę. Jeden kawałek za 1.00€. I to nie 1/6 z całości jak to zwykle dają, tylko 1/4. Naprawdę smaczna. Z wzgórza przy którym stoi kościół jest fantastyczny punkt widokowy na miasto.

Widok na miasto z Piazza S.Domenico

niedziela, 20 kwietnia 2014

Cinque Terre - perły Ligurii

Całą poprzednią noc spędziłem w samochodzie, a to z powodu nocnego dotarcia do celu mojej podróży. Wynajęta w Avis Lancia Ypsilon to średnio wygodny "hotel", ale za to na głowę nie pada, jest względnie ciepło pod stertą ubrań. 

Przed wyjazdem do Włoch dzięki Google Maps upatrzyłem sobie miejsce do zaparkowania tuż przed miasteczkiem Riomaggiore, gdzie nie ma zakazów parkowania (sam parking jest dosyć drogi - 2.50€/h). Ja chcę tutaj spędzić cały dzień. Uznałem że lepiej zaoszczędzoną kwotę wydać na obiad.

Na miejscu okazało się że nie tylko ja śpię w aucie. Całe pobocze było już obstawione. Ledwo się wcisnąłem w przed znak zakazu. Kilka manewrów - ustawiania auta i się udało.

Po średnio przyjemnej nocy i śniadaniu na poboczu, ruszam o 8:30 na zwiedzanie miasteczek. W planach miałem zakup biletu całodniowego na pociąg za 12.00€, tak by sobie wsiadać i wysiadać do woli, dzięki czemu można zobaczyć więcej i szybciej. Zrezygnowałem z powodu pogarszającej się pogody. Lepiej mieć auto cały czas pod ręką, w razie deszczu. W każdym z miasteczek znalazłem miejsce do darmowego zaparkowania, stąd dziś nie wydałem ani centa.

Riomaggiore
Szkoda że obecnie czynna jest tylko górska trasa pomiędzy miasteczkami. Trasa nad morzem, zwana także "trasą zakochanych" jest w remoncie. Jest to spowodowane zniszczeniami po lawinie błotnej, która nawiedziła region 25.10.2011 roku.

Manarola
Mimo iż pierwsze wrażenie jest takie, że domy są bardzo zniszczone i zaniedbane, po chwili dostrzec można w tym niby przypadkowym nieładzie coś pięknego, wyjątkowego, zjawiskowego. Każde miasteczko jest inne, choć kolorystycznie nie wiele się różnią. W Riomaggiore schodzi się w dół miasteczka prostą ulicą pełną pensjonatów, hoteli, straganików z pamiątkami i widokówkami (którą koniecznie też zakupiłem) aż do małej zatoczki portowej, przy której stoi klika łódek. Z kolei Manarola posiada górny taras widokowy (przy którym stoi kościół), plac centralny (na którym chłopcy grają w piłkę) oraz zatokę portową (widać ją na zdjęciu powyżej). 

Corniglia
Corniglia to jedyne miasteczko regionu, które zostało wyparte od morza, wznosi się na wzgórzu ponad stacją kolejową. Od centralnego placyku przy którym są restauracje oraz przystanek autobusowy, w kierunku punktu widokowego prowadzi jedna wąska uliczka.

Vernazza
Vernazza urzekła mnie od początku. Najbardziej zniszczona podczas lawiny z 2011 roku, powoli podnosi się ze zniszczeń. Widać tu jeszcze pozostałości po żywiole, który przeszedł przed miasteczko. Ale jest to miejsce wyjątkowe - inne z innego powodu. W centralnym punkcie przechodzi tutaj linia kolejowa (na wiadukcie) nad deptakiem. Na końcu ulicy prowadzącej w dół dochodzi się do portu, z placem przy którym stoi murowany kościół, przy którym pełno jest restauracji, lodziarni, i robi zdjęcia niezliczona rzesza turystów.

Vernazza - miasteczko po lawinie błotnej


sobota, 19 kwietnia 2014

Przewodnik - Pisa

LOTNISKO GALILEO GALILEI

Do Pizy położonej we Włoskim regionie Toskania z Polski możemy bezpośrednio dolecieć liniami Ryanair z Gdańska, Krakowa oraz Modlina (stan na 19.04.2014). 

Warto tu dodać, iż przewoźnik oznacza port docelowy na który odbywają się loty z Polski jako SAN GIUSTO.

Port lotniczy Galileo Galilei International Airport (używana też jest nazwa Aeroporto di Pisa - San Giusto) położony jest 2km na południe od centrum miasta. Jest to jeden z największych portów lotniczych w Italii, obsługujący rocznie ponad 3 mln pasażerów. Pierwsze lotnisko powstało w tym miejscu już w 1911 roku, obecnie jest rozbudowywane o linię kolejową, której uruchomienie planowane jest na 2015 rok.

Lotnisko Galileo Galilei w Pizie - San Giusto
Mapa lotniska w Pizie - San Giusto

DOJAZD DO MIASTA

Najszybciej do centrum dostaniemy się autobusami firmy C.P.T. oznaczone jako LAM ROSSA (czerwona linia). Podróż trwa nie dłużej jak 10-15min. Bilet na autobus 70min kosztuje 1.20€ a 120min 1.60€. Aby dotrzeć na stację kolejową "Pisa Centrale" należy wysiąść na 5 przystanku, koło Krzywej Wieży na 12 przystanku.

Trasa przejazdu autobusu LAM linia czerwona

Do miasta dojedziemy także linią autobusową nr 1 (bilety można kupić u kierowcy), żółtym autobusem Pisa Mover (bezpośrednio do Pisa Centrale - autobus wahadłowy w zastępstwie nieczynnej kolei) lub czerwonymi autobusami "City Sightseeing Pisa". Za jednodniowy bilet hop on - hop off zapłacimy 15.00€.

ZWIEDZANIE MIASTA

Piza to nie tylko Krzywa Wieża. Dlatego przed przyjazdem tutaj warto odwiedzić stronę IT aby pobrać broszury z rozpisanymi zabytkami (PDF), trasami zwiedzania. Mapę z dwoma przykładowymi trasami spacerowymi przedstawiam poniżej.

Mapa z dwoma przykładowymi trasami zwiedzania

Ścisłe centrum Pizy zajmuje niewielki obszar, po którym można poruszać się pieszo. Aby zobaczyć wszystko to, co Piza ma najpiękniejszego do pokazania wystarczy 5h spaceru. Wchodząc do lokalnych muzeów, Baptysterium, Duomo oraz na Krzywą Wieżę trzeba przeznaczyć 2 dni (długie kolejki zwiedzających).

DOJAZD DO INNYCH MIAST

Autobusami firmy Terravision można dojechać do Florencji (wł. Firenze) za 4.99€. Do miasta Lucca dojedziemy busami firmy Lazzi za 2.80€. 

Autobusy kursujące na długich dystansach przyjeżdżają i odjeżdżają z Piazza Sant’Antonio. Istnieją częste połączenia z innymi prowincjami np. Volterra, Livorno, Florencja, Lucca i Pistoia. Bilety można kupić w budynku dworca.

piątek, 14 marca 2014

Przewodnik - Eindhoven

LOTNISKO EINDHOVEN

Do Eindhoven położonego we wschodniej części Holandii z Polski możemy dolecieć tanimi liniami Wizz Air z Gdańska, Warszawy, Wrocławia i Katowic i Ryanair z Krakowa i Modlina (stan na 14.03.2014).

Port lotniczy w Eindhoven (kod IATA: EIN) położony jest 8km na północny zachód od centrum miasta. Lotnisko zostało wybudowane już w 1932 roku. Jest to drugie największe lotnisko pasażerskie w Holandii, obsługujące rocznie blisko 3mln pasażerów.

Lotnisko w Eindhoven

DOJAZD DO MIASTA

Najszybciej do centrum miasta dostaniemy się autobusami miejskimi nr 400 i 401 obsługiwanymi przez firmę Hermes. Bilet jednorazowy kosztuje 3.50€. Linia 400 kursuje bezpośrednio między lotniskiem a centrum (czas przejazdu to 15min). Natomiast linia 401 zatrzymuje się na żądanie (czas przejazdu to 20min).

Podróżując do Holandii warto pamiętać, iż nie wszędzie zapłacimy kartami Visa oraz Mastercard. Większość holenderskich banków wydaje karty w systemie Maestro.

ZWIEDZANIE MIASTA

Centrum Eindhoven

Eindhoven to miasto przemysłowe. Jednak i tu można znaleźć ciekawe miejsca. Jadąc z lotniska mijamy stadion piłkarski, gdzie swoje mecze rozgrywa drużyna PSV. Centralnym punktem jest Piazza. Sporo tutaj sklepów, kawiarni i restauracji. Na południe biegnie główna ulica handlowa Demer i Rechtestraat. Miejscem wartym odwiedzenia jest także plac Markt.

DOJAZD DO INNYCH MIAST

Bardzo dobrym rozwiązaniem, nie koniecznie najtańszym, jest skorzystanie z holenderskich pociągów. Bilety kupujemy na stronie www.ns.nl

Do Amsterdamu bezpośrednio z lotniska Eindhoven dojedziemy autobusami Terravision. Bilet kosztuje 22.50€ w jedną stronę.

Z Eindhoven możemy także dojechać na lotnisko w Charleroi. Bilety kupujemy na stronie www.airportbus.eu.

niedziela, 16 lutego 2014

Przewodnik - Bergen

LOTNISKO FLESLAND

Do Bergen możemy tanio dolecieć z Polski węgierskimi liniami Wizz Air z Poznania, Katowic i Gdańska oraz Norwegian z Krakowa i Warszawy (stan na 16.02.2014).

Port lotniczy Bergen Flesland Lufthavn (kod IATA: BGO) położone jest 18km na południe od centrum miasta. Wybudowane w 1955 roku jest obecnie w trakcie przebudowy. Powstaje nowoczesny terminal przylotów-odlotów oraz doprowadzona zostanie nitka linii tramwajowej Bybanen (obecnie dojechać można tylko do pętli Lagunen). Otwarcie linii i terminalu planowane jest na rok 2017.

DOJAZD DO MIASTA

Flybussen

Autobus zatrzymuje się w centrum na kilku przystankach (mapa poniżej). Czas przejazdu 35min. Dorośli zapłacą za bilet z lotniska 90 NOK u kierowcy (80 NOK przez aplikację mobilną). W dwie strony kosztuje 160 NOK u kierowcy (140 NOK przez aplikację mobilną).

Przystanki autobusu na lotnisko

Konkurencyjna firma autobusowa także ma kilka przystanków w centrum (mapa poniżej). Czas przejazdu 42min. Dorośli zapłacą za bilet z lotniska 90 NOK lub 140 NOK w dwie strony.

Przystanki autobusu na lotnisko
Skyss

Do miasta można dojechać także tańszym autobusem miejskim. Bezpośrednio z lotniska linią 56, 57 do pętli autobusowej Birkelandskrysset, a następnie linią 51, 53 (ostatni przystanek Festplassen) lub 50E (ostatni przystanek Busstasjonen). Czas przejazdu ok. 50min. Bilet jednorazowy kosztuje 31 NOK (w automacie) lub 41 NOK (u kierowcy), ważny jest 70min od skasowania. Niestety ani na lotnisku, ani na pętli autobusowej nie ma automatów biletowych. 

Z uwagi na to że autobusy 56, 57 szczególnie w weekendy jeżdżą rzadko, trasę do pętli Birkelandskrysset można pokonać na piechotę. Przejście 2,3km odcinka zajmuje ok. 30min. Ci którzy chcą zaoszczędzić kilka koron mogą udać się 3km dalej na pętlę tramwaju Bybanen (Lagunen Terminal). Jest tam automat biletowy, w którym kupimy bilet za 31 NOK.

Mapa miejskich autobusów (PDF) 
Rozkład jazdy linii 51 (PDF)
Rozkład jazdy linii 53 (PDF)

Trasa piesza z lotniska na pętlę Birkelandskrysset

BILETY, ZWIEDZANIE


Strona internetowa z informacjami o mieście:

Bilety:
  Bilet jednorazowy - 31 NOK (w automacie) / 41 NOK (u kierowcy)
  Bilet jednodniowy - 80 NOK
  Bilet tygodniowy - 215 NOK
  Bergen card 24h - 200 NOK
  Bergen card 48h - 260 NOK


Mapa centrum Bergen z zaznaczonymi zabytkami
Mapa z trasą wejścia na górę Fløyen
Przydatne miejsca w centrum Bergen

niedziela, 9 lutego 2014

Bergen - wycieczka 1-dniowa

Trasa:
✈ Gdańsk - Bergen - Gdańsk

Bilety: 
08.02 - GDN - BGO (Wizz Air) 06:15 - 08:00 | 34,00 PLN
09.02 - BGO - GDN (Wizz Air) 08:35 - 10:10 | 34,00 PLN

Do Bergen robię podejście nr 2. Już w zeszłym roku miałem kupione bilety, ale przez pracę się nie udało. Skandynawia fascynuje mnie odkąd zacząłem podróżować. A ponieważ jest droga to moje wyjazdy w tym kierunku zazwyczaj kończą się na max. 2 dniach pobytu. Bilety rezerwowałem 17 grudnia, i wtedy były tylko 2 terminy gdzie można było złożyć pobyt z 1 noclegiem za 68,00 PLN. W ciągu tego jednego dnia chcę zobaczyć w Bergen jak najwięcej, oczywiście włączając to wejście na górę Floyen.

Tanie bilety lotnicze Wizz Air
Na samolot wstaję już o 3:30. Szybka kawa, śniadanie i w drogę na lotnisko. Do przejechania mam ok. 55km. Na parking dojeżdżam o 5:00. Zostawiam kluczyki Wojtkowi - właścicielowi parkingu, z którym znam się dobrze i po 5min jestem już pod terminalem. Dzisiejsze przejście security trwa wyjątkowo długo, bo 40min. To dlatego że sporo osób nie rozumie poleceń obsługi lotniska. Cóż więcej dodać... ? 

Po wjechaniu na górę zobaczyłem jak się ustawia kolejka do "boardingu" przy bramce 15. Znowu udało mi się tak stanąć że byłem w czołówce... a dzięki temu po wejściu na pokład samolotu mogłem sobie wybrać takie miejsce, które sprzyja... spaniu :) Po wzbiciu się w powietrze to już tylko spokojny lot i sen...

W Bergen wylądowaliśmy o 8:00. Dopiero się rozjaśniało. W terminalu lotniska wybrałem z bankomatu 200.00 NOK (nie doczytałem czy w autobusie można płacić kartą, więc wolałem mieć korony tak na wszelki wypadek) i przeszedłem dosyć szybko ponad 2km na przystanek autobusowy linii 51 i 53 jadącej do centrum (pętla Birkelandskrysset).

Trasa z lotniska na pętlę Birkelandskrysset (linia 51 i 53)
Normalna cena biletu na autobus to 29.00 NOK (ważny jest 70min od skasowania), jednak ani na pętli ani na lotnisku nie ma automatu, stąd musiałem kupić droższy u kierowcy za 41.00 NOK (można płacić kartą).

O 9:55 dojechałem do miasta. Samo ścisłe centrum Bergen jest małe i spokojnie spacerem można je przejść w godzinę. Lekko popadało ale zaraz chmury się rozeszły. Bergen to właśnie takie miasto, w którym większość czasu pada. Podobno 250 dni w roku. 

Z autobusu wysiadłem na ostatnim przystanku Festplassen (tuż koło jeziorka), skąd tylko jedna ulica dzieliła mnie od deptaku Torgallmenningen, gdzie mieszkańcy spędzają wolny czas.

Torgallmenningen
Ponieważ z Katriną z recepcji hostelu YMCA umówiłem się 13:00, miałem blisko trzy godziny aby obejść Bryggen (czyli drewniane nabrzeże portowe wpisane na listę UNESCO), Bergenhus (teren dawnej twierdzy) oraz wejść na górę Floyen.

Pierwsze swoje kroki skierowałem do informacji turystycznej, która mieści się na piętrze targu rybnego (Fisketorget). 

W tle góra Floyen
Zaopatrzony w mapki przespacerowałem się na drugą stronę kanału, by pozaglądać w opustoszałe zakątki Bryggen. To teren dawnych gildi kupieckich. Domki faktycznie krzywe, uginające się pod ciężarem belek, ale mimo to stoją tak tutaj już kilkaset lat. 

Bryggen
Kawałek dalej jest Bergenhus, czyli miejska twierdza. Miałem w planie wejść do sali Hakona, ale niestety była zamknięta. Czas wdrapać się na Floyen. Przeszedłem więc koło dolnej stacji kolejki, wspinając się wyżej i coraz wyżej krętymi schodami (robiąc przystanki na klikanie zdjęć), a jak się schody skończyły to udeptaną leśną ścieżką. Wg mapy Google przeszedłem 3,5km a zajęło mi to 1h 15min.


Widok na Bergen z góry Floyen
Widok z góry robi wrażenie. Piękna panorama miasta oraz okolicznych fiordów. Na szczycie było sporo turystów, jednak większość tak jak ja dostała się na górę pieszo. Zaskakujące jest to że w lutym w Norwegii jest tak zielono, a dziś nawet jest cieplej niż w Madrycie!

Po zejściu do miasta odebrałem kartę do pokoju w hostelu i zrobiłem sobie 2h przerwę na odpoczynek i obiad, który zabrałem ze sobą z Polski. To co miałem w planie zobaczyć zobaczyłem, a to co uda mi się zobaczyć po południu będzie bonusem.


Ulica Marken
Po wyjściu na miasto rozpadało się. Ale w końcu to Bergen - najbardziej deszczowe miasto kraju. Widać po mieszkańcach że deszcz nie robi na nich wrażenia. Przeszedłem się handlową ulicą Marken, na chwilkę wszedłem na dworzec kolejowy (żeby przeschnąć), wdrapałem się na szczyt przy którym stoi kościół Johanneskirke i rundkę po mieście skończyłem przy Bryggen. Po blisko 18h na nogach padam ze zmęczenia. Następnego dnia muszę znowu wcześnie wstać, bo już o 6. Śniadanie i krótki spacer na przystanek autobusu Flybussen, z którego o 6:27 jadę na lotnisko. 

niedziela, 19 stycznia 2014

Funchal - słoneczna stolica Madery

Lądujemy na Maderze po trochę ponad godzinnym locie nad oceanem. Tuż przed odlotem z Lizbony dostaliśmy komunikat, że są silne wiatry nad lotniskiem, i być może będziemy musieli lądować albo na wyspie Porto Santo (ten sam archipelag), albo w ogóle zawrócimy do Lizbony.

Na szczęście przy podchodzeniu do lądowania kapitan podał komunikat że ścieżka podejścia jest czysta, co oznacza brak bocznych wiatrów. Widok przed lądowaniem pokazuje piękno wyspy. Najpierw samolot przelatuje wzdłuż lotniska w kierunku południowym, a następnie robi ostry nawrót by lądować od morza w kierunku północnym. 
Niestety ja siedziałem w rzędzie przy przejściu, i nie miałem okazji podziwiać wyspy z powietrza.

Po wyjściu z samolotu było jeszcze widno, lecz po wyjściu z terminala lotniskowego 10min później było już całkiem ciemno. Aerobus lotniskowy jadący do Funchal (oddalone o 18km od lotniska w Santa Cruz) miałem o 19:30, więc zdecydowałem się podejść na przystanek zwykłego autobusu, i o dziwo ten odjeżdżał planowo za 5min. Stąd decyzja że jadę zwykłym o 18:55 (bilet jest też tańszy, kosztuje 3.35€, a na Aerobus 
5.00€).

Przy wsiadaniu do autobusu okazało się, że nie jest to linia bezpośrednia, tylko do najbliższego miasta Santa Cruz, a dopiero stamtąd mamy bezpośrednie połączenie do stolicy Funchal. Po 40min jazdy po zakręconych i nieoświetlonych drogach byłem już na promenadzie w centrum. W autobusie poznałem Michała, z którym umówiłem się na jutro na piwko. Tak się zagadaliśmy że wysiedliśmy za późno, przez co musieliśmy się trochę cofnąć. 
Po małym błądzeniu wśród uliczek starówki w końcu dotarłem do hotelu Sirius **. Hotel położony jest w centrum starego miasta i pokój kosztował tylko 22.00€ ze śniadaniem (na słodko, ale zawsze).

Następnego dnia z rana po śniadaniu idę na zwiedzanie miasta. Rano tutaj to jest 10:00, ponieważ słońce wstaje później niż u nas (o 8:30 było jeszcze ciemno), ale za to zachodzi o 19:00. Z recepcji hotelowej zabieram ze sobą pierwsze foldery i mapkę. Na pierwszy rzut oka Funchal jest duże, a patrząc na skalę zaludnienia wzgórza nad miastem nawet ogromne, po chwili okazuje się że wszystkie atrakcyjne miejsca są w zasięgu krótkiego spaceru.



Funchal, Avenida Arriga
Na początek idę ulicą Avenida Arriga (przy tej ulicy jest zlokalizowana informacja turystyczna, skąd zabieram mapę miasta i wyspy). Wszędzie jest czysto, zielono, pachnąco, wilgotno. W końcu już jest 17°C. Sporo starszych osób już siedzi w kawiarenkach lub na ławeczkach koło kościoła Se i czyta gazety. I tutaj na niektórych budynkach widać kafelki Azulejos, które wszyscy fotografują. Zaraz obok jest ogród botaniczny, za którym zaczyna się szlak podchodzący pod zamek.


Funchal, a to ja pod zamkiem
Funchal, widok z murów zamkowych na miasto i morze
Po wizycie w zamku i zejściu do miasta udałem się w kierunku ratusza (ulicą Rua da Carreira). Budynek stoi przy malowniczym placyku, na którym pełno jest zielonych klombów. Zaraz na kolejnej ulicy jest instytut wina Madeira. Skręcając dalej w prawo idąc w dół ulicą Rua de Janeiro dochodzi się do placu Praça da Autonomia (położonego nad samym oceanem), który akurat jest w przebudowie.

Funchal, Câmara Municipal, czyli miejski ratusz
Tuż obok znajduje się jeden z bardzo znanych targów - Mercado dos Lavradores, na którym handluje się rybami, owocami, kwiatami. Jednym słowem kwintesensja wyspy. 


Funchal, kolejka Teleferico
Przechodząc kawałek dalej dochodzę do kolejki linowej - Teleferico, która dowozi turystów na szczyt góry Monte (ogród botaniczny, kościół Igreja do Monte, Carros de Cestos czyli zjazd drewnianymi saniami ulicami w dół miasta oraz początek tras po Levadach). Po krótkim zastanowieniu kupuję bilet tylko w 1 stronę. Jak wrócę na dół? To się jeszcze okaże!

sobota, 18 stycznia 2014

Lizbona - w drodze na Maderę

Całą poprzednią noc spędziłem na lotnisku w Stansted (pierwsza moja noc na lotnisku, za to z miłą współtowarzyszką Dagmarą). Na rozmowach o podróżach czas nam do rana tak szybko minął, że zanim się obejrzeliśmy już siedzieliśmy w samolocie w locie do Lizbony.

To moja druga wizyta w stolicy Portugalii, tym razem tylko jest to przystanek w drodze na Maderę. Samolot podjeżdża pod nowy terminal T2, przeznaczony dla tanich linii lotniczych. Pomimo tego pod samolot podjechały autobusy, które zawiozły nas i tak na kontrolę graniczną do terminalu T1.

Sprawnie przechodzimy kontrolę paszportów i idziemy szukać przechowalni bagaży. Niby to nie takie trudne zadanie, jednak widok remontowanego pomieszczenia jest zastanawiające. Do tego brak obsługi. Pan przyszedł sobie dopiero po chwili, a dostępu do pozostawionych walizek nic nie ogranicza. Mimo to muszę tam zostawić mój bagaż.

Kupujemy bilet na metro i jedziemy do miasta. Jeszcze w kolejce żegnam się z nową koleżanką i jadę do stacji metra Cais do Sodre, skąd odpływają promy na drugi brzeg Tagu, gdzie zwiedzić można Cristo Rei - czyli "posąg Jezusa".

Jest 11:40. Do odlotu na Maderę mam 5h 30min. Po dojściu do terminala promowego kupiłem kawę żeby się dobudzić za 1.40€, i niestety pani tak si grzebała że uciekł mi prom. Następny jest za 45min... po krótkim zastanowieniu decyduję że sobie odpuszczę ten punkt zwiedzania, bo mógłbym nie zdążyć wrócić na samolot.

Z kawą w ręce idę zobaczyć pobliski plac Praca do Comercio, który 4 lata temu był w remoncie. Wygląda imponująco. Widać że pieniądze włożone w remont nie poszły na marne. 


Lizbona, Praça do Comércio
Ponieważ wszystkie atrakcje w okolicy Rossio już widziałem, stąd idę na piechotę pod zamek po drodze zahaczając o wszystkie "miraduro", czyli punkty widokowe. Nieśpiesznie wracam do centrum robiąc sporo zdjęć. Zaczynam się rozglądać za miejscem na obiad. Szukam napisów: "menu turístico / menu do día" co oznacza obiad 2 daniowy w pakiecie z deserem. Znalazłem przy ulicy Rua Augusta za 10.90€ łącznie z piwkiem. Jak na Lizbonę to tanio, choć oczywiście kebab jest tańszy :)

Lizbona, Praça do Rossio
Zamawiam zupę Caldo Verde - pyszna, a na drugie patatas, czyli frytki, z surówką i duszoną wołowiną polaną sosem pieczarkowym. Do tego regionalne piwko Sarges (tak łagodne że nie czuć chmielu).

Po obiedzie idę na plac Rossio, skąd metrem jadę jeszcze zobaczyć nową dzielnicę nadmorską Oriente. Dzieło sztuki samo w sobie. 


Lizbona, Oriente
Po przyjemnym spacerze wracam na lotnisko.

sobota, 11 stycznia 2014

Eindhoven - wycieczka 1-dniowa

Trasa:
✈ Gdańsk - Eindhoven - Gdańsk

Bilety: 

GDN - EIN (Wizz Air) 14:15 - 15:55 | 34,00 PLN
EIN - GDN (Wizz Air) 21:40 - 23:05 | 34,00 PLN

Plan podróży:

Szwagier często mnie namawiał na wspólny wyjazd, ale ponieważ pracuje w tygodniu to ma czas tylko w weekendy. Stąd pomysł aby wyskoczyć gdzieś na jednodniówkę. A ponieważ z Gdańska są tylko 4 takie kierunki - padło na Eindhoven. Lecimy w sobotnie popołudnie, by na miejscu spędzić 5h. Wieczorny powrót do Gdańska. Bilety jak zwykle w najniższej cenie - po 34 PLN za osobę, kupione 18 listopada 2013.

Tanie bilety lotnicze Wizz Air
Od wczoraj sprawdzam cały czas pogodę i tabelę lotów w Gdańsku, bo wieją silne wiatry. Na szczęście starty i lądowania są bez opóźnień. To tak na wszelki wypadek. 

Ostatnio przeczytałem jakie perypetie mieli koledzy z Katowic. Lecieli na 1-dniówkę jak my do Eindhoven, i zamiast wylądować w Holandii, wylądowali w Dortmundzie. Oczywiście Wizz zapewnił im transport do portu docelowego, ale by nie zdążyli na powrót. Stąd mieli małe przeboje żeby jednak odlecieć z Dortmundu gdziekolwiek, byle by do Polski :) Oby nas to ominęło!

Ze szwagrem umówiłem się na 11:30, bo jedziemy jego autem na lotnisko. Po drodze wjeżdżamy do Auchana. Muszę oddać zakupione wcześniej rzeczy dla małej w Smyku.

Szkoda że na miejscu będziemy późnym popołudniem i spacerowanie będzie po zmroku, ale nie ma co wybrzydzać. Ważne żeby nie padało. Sprawdzam jeszcze ostatnie informacje o transporcie w mieście i "must see".


Ja, przed terminalem w Gdańsku
Po bardzo spokojnym locie (1h 40min) lądujemy w Eindhoven. Pogoda super. Świeci słońce, jest 8°C. Już od połowy Niemiec było widać ziemię, niebo czyściutkie. Lądowanie idealne, nawet nie poczuliśmy jak kapitan posadził Airbusa na pasie.

Airbus A320 - HA-LPZ - którym przylecieliśmy
Po wyjściu z samolotu idziemy przez terminal poszukać kiosku, gdzie rzekomo można było kupić bilet całodniowy (Daagenkarte) na transport w całej Brabancji (region w którym położone jest Eindhoven). Nikt nie słyszał o takim bilecie. W automacie na przystanku autobusowym (do centrum jedzie 400 i 401) też są tylko dostępne bilety przejazdowe, ale nie całodzienne?!

Być może na portalach ktoś wprowadził wszystkich w błąd? Czy specjalnie, nie wiem. Z opisu zakupu biletów niby się zgadza że przybijają pieczątki z datą i numerem linii. Może ktoś nie do końca znający angielski źle zrozumiał sprzedawcę?

Szwagier ledwo spalił papierosa, a już podjeżdżał autobus 401 jadący do centrum. Jest 16:15.


Ja przed terminalem lotniska w Eindhoven
Do centrum dojechaliśmy po 20min jazdy autobusem. Wysiedliśmy na przystanku koło stadionu PSV. Pierwsze co się rzuca w oczy po wjeździe do miasta, to czyste ulice, niska zabudowa domów (rzadko mają 2 piętra) oraz zrewitalizowane fabryki na centra handlowe. Po drodze także mija się nowe osiedla oraz pierwszą fabrykę Philipsa.

Przed stadionem PSV Eindhoven
Centrum jest tak małe że spokojnie można się po nim poruszać na piechotę. Trafiliśmy jeszcze na czas, gdzie są jeszcze ozdoby świąteczne, które przepięknie ozdabiały budynki. Fajna atmosfera. Po godzinie przeszliśmy większą część miasta. Ludzi na ulicach już coraz mniej, a coraz więcej w knajpach i pubach. Klimaty typowo brytyjskie. Padnięci idziemy na kawę. Gdzie byśmy nie weszli, wszędzie serwują tylko expresso. W końcu udało nam się znaleźć McDonald'a gdzie jest także capucchino. Bierzemy na wynos i idziemy dalej.

Centrum Eindhoven, za mną główny plac Piazza
W mojej ocenie 2h w zupełności wystarczą by przespacerować się po centrum. My w ciągu tego czasu przeszliśmy ok. 4,2km , zahaczając o wszystko to, co było ciekawego. Nieśpiesznie wracamy w kierunku stacji kolejowej, na tyłach której jest pętla autobusowa. To stąd odjeżdżamy z powrotem na lotnisko.

Centrum Eindhoven, po lewej "The Blob Building"
Po 19:30 dojechaliśmy na lotnisko, lekko przemarzłem i trochę zgłodniałem. Szwagier jeszcze szybko spalił papierosa i mogliśmy się ogrzać w opustoszałym terminalu. Wieczorem odlatywały jeszcze tylko 3 samoloty, stąd prawie nikogo nie było widać. 

Czas do odlotu tak szybko zleciał, że zanim się obejrzałem już siedzieliśmy w "różowej landrynce" - nawet na tych samych miejscach co w locie z Gdańska. Wyjazd okazał się całkiem udany... i szwagrowi taki wypad popołudniowy też się spodobał. Chyba złapał bakcyla? :)


Po bardzo spokojnym locie wylądowaliśmy w Gdańsku. Super było widać w ostatniej fazie lotu starówkę gdańską. Szybko przeszliśmy przez terminal i już po 20min od lądowania siedzieliśmy w aucie w drodze do domu. Całą powrotną drogę rozmawialiśmy o wrażeniach i kolejnych planach wyjazdowych. To nie był na pewno nasz ostatni wspólny wyjazd!